środa, 29 stycznia 2014

Kiedy gwiazdy chwytasz w dłonie.....

Obraz Josephine Wall/zdjęcie/
Od zawsze uwielbiałam tańczyć. Taniec mnie uskrzydlał, poprawiał samopoczucie. Tańcząc wyrażałam siebie.
Poza tym lubiłam patrzeć , jak tańczą inni.
Widziałam zawsze , jak kobiety w tańcu pięknieją,promienieją,czują się świetnie i nie chcą schodzić z parkietu. Noc spędzona na tańcach jest zawsze za krótka.

Mój dziadek Adam, był cudownym skrzypkiem. Ciężkie to były czasy, więc dziadek tym graniem zarabiał na życie.Mojego dziadka kochali wszyscy. Domostwo z przylegającym do niego sadem, zawsze tętniło życiem.
Przychodzili tu starzy i młodzi. Dziadek wieczorem brał skrzypce w spracowane ręce i grał. Wiedziałam,że to było jego wielką radością i prawdziwym odpoczynkiem.
Skrzypce w rękach dziadka Adama płakały, śmiały się, weseliły ku uciesze zgromadzonych. Takie tony i takie dźwięki dziadek Adam wydobywał zawsze ze swoich skrzypek.
Wujek Bronek przynosił bęben z czynelem i rozpoczynała się potańcówka w sobotnie wieczory. Na pola, ogrody i sady płynęły polki, oberki ,kujawiaki, a my dzieci, a potem młodzież bawiliśmy się do późnych godzin nocnych ,tańcząc na drodze pod domem, w sadku na trawie i na klepisku stodoły, jeśli akurat padało.

Dziadku mój kochany, dziękuję,że nauczyłeś mnie miłości do muzyki, beztroskiej zabawy, odpoczywania po ciężkiej pracy przy muzyce i tańcu. Wiem dzisiaj ,że moja miłość do muzyki i tańca wzięła się właśnie stąd: pachnącego sadu wypełnionego muzyką, tańczącego nad nim księżyca, dźwięków skrzypiec wpalatających się w gałęzie i kwiaty babcinego ogródka. Tę wrażliwość zawdzięczam Tobie mój kochany Dziadku.

W Przemyślu , Karol mój kolega, przygotował nam wszystkim miłą niespodziankę. Wieczór z muzyką, przy której można było potańczyć. Na taką okoliczność przywiozłam ze sobą kreację,jakiej nikt nie miał.Była wyjątkowa, bo ja chciałam wyglądać , jak najpiękniej.
Miałam tylko jedno niemiłe zmartwienie. Sergiusz nie tańczył. Zawsze mówił, że nigdy nie tańczył, nie umie i nie będzie tańczył.Nie tańczył nigdzie , gdzie bywaliśmy, a teraz także na uroczysty wieczór przyszedł w dżinsach i takiej samej bluzie.

W pięknej sali kominkowej zaczęła się zabawa. Bawiliśmy się świetnie. Zapłonęły świece,zrobiło się wyjątkowo romantycznie. Moje koleżanki wyglądały ślicznie. Barwnie i kolorowo, zadbane i uśmiechnięte, rozpromienione lampką szampana i tańcem.Cała sala wirowała,skrzyła się i mieniła od kolorowych strojów, było miło i gwarnie, cudownie, jak zawsze.

-Czy mogę cię zaprosić do walca?-głos Sergiusza był ciepły i miękki.
Oniemiałam z wrażenia. Przede mną stał piękny, we fraku i z muszką na śnieżnobiałej koszuli, Sergiusz.
Dżinsy oczywiście zostały, ale on i tak wyglądał, jak amant filmowy. Sparaliżowało mnie po prostu.
Orkiestra na życzenie Sergiusza zaczęła grać walca, i to jakiego..Pamiętacie "Noce i dnie"? Pamiętacie Strasburgera w białym garniturze, który brodząc w sadzawce  zbierał nenufary?  To ten walc, a ja poczułam się tak, jak pewnie czuła się Barbara, kiedy on wręczył jej te nieziemsko piękne kwiaty.
                                                                                                                                            
Popłynęliśmy razem z tym walcem dookoła sali. Nie tańczył nikt. Dopiero po drugim okrążeniu przez nas sali balowej , na parkiet wysypali się wszyscy, bijąc nam brawo. Sergiusz tańczył zawodowo. Byłam w ciągłym szoku i nie umiałam sklecić żadnego zdania, mało tego, przez dłuższy okres czasu nie mogłam wyartykułować żadnego dźwięku.

I to był najpiękniejszy taniec w całym moim życiu.To był taniec życia!
                                                                         
                                                              
                                                                    
                                                    /  Josephine Wall zdjęcie obrazu artystki, jego prezentacja/
-Nie mogłem nie zatańczyć z tobą, to jest nasz wieczór- tłumaczył się Sergiusz.
-A teraz spójrz za okno,to Pas Oriona, pełen mocy i wszelkich energii. Jeśli widzą nas stamtąd, to niech mi zazdroszczą. A teraz wracamy na parkiet- zakończył. Znowu mnie zaskoczył. Pas Oriona? Moc i energia? Kim jesteś Sergiuszu?

                                             
źródło:internet
Nie odpowiedziałam sobie wówczas na to pytanie, dopiero po latach usiłuję znaleźć odpowiedź.
Nie dostałam nenufarów, bo w poblizu nie było sadzawki. Wiem, że Sergiusz wszedłby do niej , gdyby tylko była.
Otrzymałam pięknego, ogromnego storczyka w przezroczystym pudełku. Nie wiem, skąd go wziął.
Gwiazdy spadały wprost do moich dłoni i układały się w nich miękko.
                                                                             
źródło:internet
                                                          
 


 





1 komentarz:

  1. To jest to !!! Te posty są tak cudowne, mają w sobie tyle magii. Mam nadzieję że będzie ich więcej i więcej...... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń