piątek, 17 stycznia 2014

Kiedy gwiazdy chwytasz w dłonie...

 
Josephine Wall zdjęcie obrazu artystki
 

Ta opowiastka będzie długa, bo zasługuje na to.Jej bohaterami są Bieszczady, czerwono ruda jesień, ognisko nad Sanem i Sergiusz.Tak, tak. Zdarzyła się taka noc, kiedy można było chwytać gwiazdy w dłonie....

A jasień, była piękna tego roku...
Do Przemyśla jechałam pociągiem, który wlókł się niemiłosiernie, ale to i dobrze. Za oknem migały kolejne obrazy niebywałej wręcz, bajecznie kolorowej jesieni. Niebo w kolorze chabrów, które jeszcze rosły na skraju torowiska,a promienie słońca rozświetlały ich błękit. Tarcza słońca raz pojawiała się, innym razem chowała za wagony pociągu.
Dorodne jarzębiny pyszniły się czerwienią,bujne i jeszcze zielone trawy skrywały czerwone maki. Niebywałe; maki jesienią, a był to już październik.
To jeszcze nic. Te zachwycające widoki za oknem stanowiły tylko preludium do tego, co czekało nas w Bieszczadach. Żadna fotografia nie jest w stanie oddać barw i wrażeń, jakie wywołują widoki gór jesienią. Bieszczady cudne w każdym miejscu.
Na dworcu czekał na mnie Sergiusz.
- Przepakowujemy się, ubieramy inaczej i wyruszamy w góry. Pogoda tak piękna,że nie będziemy marnować ani jednej chwili- komenda krótka i treściwa.
Karol , nasz przyjaciel, który mieszka w Przemyślu, niechętnie, ale w końcu pożyczył nam samochód, abyśmy mogli przemieszczać się w miarę szybko i zdążyć na odprawę , którą zaplanowano w godzinach wieczornych.
Było południe. Słońce grzało niemiłosiernie.Przebrałam się w sportowe ubranie i założyłam adidasy kupione w Peweksie. To były czasy. Trzeba było na takie buty pracować prawie cały miesiąc.
Jechaliśmy Wielką Pętlą.

                                                     

źródło:internet

Pojedźcie piękną jesienią w Bieszczady, wówczas będziecie wiedzieć, dlaczego żadne słowo nie odda ich urody.
Jechaliśmy wolno, wspominając naszą wyprawę nad Jezioro Rica.
Chłonęliśmy każdy szczegół widoków, które roztaczały się przed nami, a każdy następny coraz piękniejszy.
No i poszliśmy na Połoniny.
Stąd widok na Bieszczady,boski. Czerwono rude trawy , błękit nieba i widoki,które zapisywaliśmy w pamięci, chłonęliśmy ciszę, w której słyszeliśmy bicie własnych serc.
Takie chwile nie powtarzają się nigdy. Taki dzień może się zdarzyć jeden jedyny raz w życiu.Wiedziałam o tym doskonale, dlatego jego zapis tkwi w mojej pamięci i zawiera nawet najdrobniejsze szczegóły.
-Wiesz-odezwał się Sergiusz, który szedł za mną w absolutnej ciszy i skupieniu- chyba śnię. Uszczypnij mnie, bo nie wierzę, że to prawda. Nigdy w życiu nie widziałem takiego bogactwa barw,takiego nieba,takiego słońca, nawet takiej chmurki- partyturki...
-O matko ma, zacząłeś rymować.
-No tak, już w pociągu napisałem dla Ciebie wiersz. Przeczytasz go wieczorem- Sergiusz umilkł, tak , jakby przestraszył się tego, że nagle zaczął tworzyć nie muzykę, tylko poezję.
-Chyba coś mi się stało w głowę-skwitował krótko.
                                                       
                                                                      
źródło:internet
Szliśmy dalej w absolutnej ciszy.Przepływały przez nas chmury, trawy, zmieniający się krajobraz.Powietrze nasycone ciepłem słońca wibrowało w całym naszym jestestwie.            
                                                                    
źródło:internet
 
  Ale tego nie spodziewaliśmy się!!

                                                               
źródło:internet
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           
Z lewej strony dostojnym krokiem zbliżał się niedźwiadek.Nie był duży, ale sparaliżowało nas.
-Stój i nie ruszaj się.Tak mówią wszyscy znawcy tematu- Sergiusz wydawał polecenia.
 

Stałam jak zamurowana.Nie bałam się.Nie wiem dlaczego, ale nie bałam się.Spokojny głos Sergiusza, który informował mnie ,że z całą pewnością niedźwiadek najedzony jest już na pewno, bo jest jesień, a one jedzą dużo przed zimą, więc on z pewnością jest obżarty i to zdrowo, i nie pokusi się o zjedzenie nas.

Nie było wówczas komórek.Nie można było wezwać pomocy,ani zrobić fotografi.Kto nam uwierzy?
Sergiusz, który potrafił czytać moje myśli powiedział:
-Nikt nam nie uwierzy, kiedy będziemy opowiadać o tym spotkaniu.Będziemy o tym opowiadać naszym wnukom, może one uwierzą?
-Może, o ile nie zeżre nas ta bestia.
Okazało się, że ten niewielki miś, zaczął ogromnieć w miarę zbliżanie się do nas.
-Nie przelatuje mi przez głowę całe moje życie, więc chyba to jeszcze nie koniec?-szeptałam cicho.
-Nie oddałem ostatniej aranżacji, a leży napisana w biurku-Sergiusz mamrotał coś o koncertach..
-Dobrze ,że stoisz przede mną.Jesteś w całości czerwono ruda i zlewasz się z krajobrazem. Liczę na to ,że to bydlę nie zobaczy w nas treściwego posiłku!!-Sergiusz bawił się wyraźnie całą sytuacją.

Tak też się stało.Jak za dotknięciem czrodziejskiej różczki niedźwiadek odwrócił się i poczłapał w przeciwnym kierunku.Staliśmy jeszcze długo, dopóki nie zniknął nam z oczu na dobre.
Odetchnęliśmy z ulgą.
-Niebywałe, najpierw tramwaj w Moskwie, teraz niedźwiedź, co za dużo , to niezdrowo.
-Widocznie pożyjemy jeszcze trochę-skwitował Sergiusz.
Zapadał zmierzch. Maszerowaliśmy ostro.

Oczywiście,spóźniliśmy się, jak zwykle. Zmyto nam głowy okropnie, najpier Karol, który bał się o własny samochód, potem Ewa,za spóźnienie na konferencję, a właściwie jej otwarcie.

Wieczorem opowiadaliśmy potem w gronie naszych przyjaciół o naszej przygodzie.I co? Nikt nam nie uwierzył.
Lepiej powiedzcie, gdzie byliście i co robiliście!!-skwitowali, a żartom i domysłom nie było końca.

-Pozostają nasze wnuki-uśmiechnął się Sergiusz.Wszyscy spojrzeli na nas , jak na nawiedzonych.

A my wiedzieliśmy swoje i to jest całkowicie nasze.

Dlatego wspomnienia wspólnie przeżytych dni są piękne, barwne,soczyste i pełne. Ożywają, kiedy jest mi smutno. Uśmiecham się wówczas i szary dzień zmieniam na pełen kolorów.Ale to dopiero początek...                                               
źródło:internet
                                                              
źródło:internet
 
  

1 komentarz:

  1. Cisza, spokój, piękne widoki.... Chętnie odpoczęłabym w takim miejscu.

    OdpowiedzUsuń