piątek, 28 marca 2014

W poszukiwaniu wiosny w mieście.

Nieśmiało, wychylają pąki drzewa mirabelek.


Tak zabójczo kwitnie brzoza. Długie warkocze gałęzi dźwigają bazie i już drobniutkie pąki, które pękają i za kilkanaście godzin będą już małymi listkami.
              Wiosna przyszła na bosaka, zsunęła się delikatnie po promieniach słońca z dalekich błękitów.
              Tam , gdzie stanęła natychmiast zazieleniła się trawa i rozkwitły forsycje. Dały się sfotografować na tle ściany jakiegoś wątpliwej jakości miłośnika jazzu.
                                                                                                                                             
        
                                   
Ślicznie wyglądają gałązki modrzewia, które jeszcze małymi kępkami tkwią w szypułkach, ale potem to będą miłe w dotyku igiełki. Ubiegłoroczne szyszki trzymają się jeszcze gałązek, zastąpią je nowe i to niedługo.
                                         

Wierzbowe listki wkrótce przestaną być zieloną mgiełką i zakryją bujną zielenią brzydotę dawnej architektury.
                      Jak to dobrze, że do brzydkiego miasta litościwie zawitała wiosna, przykryje brzydotę. Bo wiosna wszędzie jest piękna. Daje nadzieję na dobre zmiany .Myślę ,że taką optymistyczną wiarę posiadam nie tylko ja .Życzę wszystkim miłego wypoczynku na łonie natury, ale z dala od zadymionych ulic.
                                                                         
Kiedy bazie przekwitają to znak, wiosna jest już dawno, a zieleń liści okryje wszystkie gałęzie drzew. Kiedy to się stanie, wówczas szykujcie się do lata. A ja chcę je powitać w Kotlinie Kłodzkiej, w moim rodzinnym mieście- Lądku Zdroju.

                                                                                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz